top of page
Zdjęcie autoraaerokrakparagliding

Oddaliśmy cześć bohaterskiej załodze kpt Szostaka

Zaktualizowano: 17 sie 2021

W dniu dzisiejszym, 16 sierpnia 2021 roku, w 77. rocznicę tragicznie zakończonego lotu Liberatora kpt Szostaka oddaliśmy cześć bohaterskiej załodze. Pod pomnikiem poświęconym naszym bohaterom została odprawiona msza święta, a przedstawiciele władz, samorządu i okoliczna ludność złożyli kwiaty i zapalili znicze. Czterech skoczków spadochronowych ze szkoły Kraksky wykonało skok pokazowy, lądując u stóp pomnika. W składzie rzutu lądującego był prezes Krakowskiego KSL - Leszek Mańkowski, który wraz z Wiesławem i Małgorzatą Guzikami złożył pod pomnikiem wiązankę kwiatów od krakowskich seniorów lotnictwa.


Wojenny dramat w Nieszkowicach Wielkich

W nocy z 14/15 sierpnia 1944 r. w walce powietrznej nad Bochnią został zestrzelony samolot Liberator B24 z polską załogą pod dowództwem kapitana Zbigniewa Szostaka. Samolot wracał do bazy we Włoszech z Warszawy, gdzie załoga dokonała kolejnego zrzutu z zaopatrzeniem i bronią dla walczących od 1 sierpnia powstańców. W drodze powrotnej, gdy liberator nabierał wysokości aby przygotować się do przelotu nad Tatrami, został zaatakowany nad zachodnią częścią Bochni przez nocny myśliwiec niemiecki (wg niektórych relacji przez dwa myśliwce), który trafił serią pocisków w zbiorniki paliwa doprowadzając do pożaru maszyny.

Płonący polski samolot przeleciał nad Dołuszycami, Małym Wiśniczem, Kopalinami, Pogwizdowem, Nieprześnią - aż wreszcie eksplodował i runął na wzgórzu w Nieszkowicach Wielkich. Siedmioosobowa załoga próbowała wyskoczyć na spadochronach, ale zbyt niska wysokość sprawiła, iż wszyscy runęli na ziemię. Zginęli: kapitan pilot Zbigniew Szostak, plutonowy pilot Józef Bielicki, kapitan nawigator Stanisław Jerzy Daniel, plutonowy bombardier Tadeusz Dubowski, plutonowy radiooperator strzelec Józef Witek, plutonowy mechanik pokładowy Wincenty Rutkowski. Ten ostatni był jedynym, któremu udało się otworzyć spadochron, ale ostrzelany w powietrzu przez wciąż atakującego myśliwca zginął od kul i spadł na terenie wsi Królówka. Jak się okazuje, polska załoga liberatora padła ofiarą prawdziwego nocnego asa Luftwaffe frontu wschodniego oberleutnanta Gustava Eduarda Francsi, który tej tragicznej nocy zestrzelił jeszcze dwa inne inne alianckie samoloty nad Małopolską. Ogółem w czasie wojny na froncie wschodnim Francsi zestrzelił aż 56 samolotów w 250 nocnych lotach bojowych.

Na miejsce katastrofy przybiegli okoliczni mieszkańcy oraz żołnierze z miejscowego oddziału AK, pod dowództwem kpt. Sasaka pseud. "Wir", którzy starali się zabezpieczyć ciała poległych lotników. Niestety część mieszkańców wsi, żyjąca w okupacyjnej biedzie, dokonała rabunków zwłok, a później także spadochronów i części rozbitego samolotu. Do zwrotu zagrabionych ubrań i rzeczy osobistych wezwał parafian ks. proboszcz z Pogwizdowa Stanisław Kapusta, ale nie przyniosło to pożądanego skutku. Dopiero akcja "dupobicia" zorganizowana w nocy z 16 na 17 sierpnia przez oddział AK, polegająca na wymierzeniu chłosty osobom podejrzanym o grabież, doprowadziła do odzyskania większości zabranych rzeczy.

Kilka godzin po zestrzeleniu samolotu na miejsce katastrofy przybyli Niemcy, którzy zabrali z jego wraku amunicję, radiostację. W trakcie kilku jeszcze wizyt, 15 sierpnia zabrali m.in wieżyczkę strzelecką i wszelkie, przydatne wyposażenie wojskowe. Poległych lotników kazali pochować w szczerym polu, w miejscu katastrofy. Z inicjatywy jednak wspomnianego ks. Kapusty oraz Stefana Sękowskiego, właściciela dworu w pobliskiej Nieprześni, postanowiono wbrew zaleceniom niemieckim zorganizować bohaterskim lotnikom uroczysty pogrzeb. Ich ciała złożono w drewnianych trumnach ufundowanych przez Sękowskiego i przewieziono do drewnianej - istniejącej do dziś - kostnicy na cmentarzu w Pogwizdowie. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 17 sierpnia i zgromadziły około 200-300 osób z okolicznych wsi. Teren cmentarza ubezpieczali członkowie AK, którzy ubrani "po cywilnemu" sprawdzali czy od strony Bochni i Wiśnicza nie nadciągają Niemcy. Nad grobami poległych przemawiali ppor. Józef Wieciech ps. "Tamarow" i pchor. Eugeniusz Kowal "Ewka", którzy oddali też po siedem symbolicznych strzałów z pistoletów jako salwę honorową.

Ciała poległych lotników zostały złożone w dwu ziemnych grobach w południowo-zachodnim narożniku cmentarza. Wkrótce nad mogiłą ustawiono wykonany przez chłopów z Zawady 5-metrowy dębowy krzyż. Taki sam krzyż postawiono na miejscu katastrofy samolotu w Nieszkowicach Wielkich. Dziś na tym miejscu znajduje się odsłonięty w 1992 r. pomnik, złożony z kamiennego krzyża i łopaty śmigła samolotu. Po wojnie brytyjska komisja wojskowa poszukująca mogił poległych lotników, ekshumowała zwłoki lotników i przewiozła do Krakowa. Pogrzebano je na cmentarzu Rakowickim, gdzie spoczywają do dziś. Miejsce ich pierwotnego spoczynku upamiętnia na cmentarzu symboliczna mogiła oraz pamiątkowa tablica w kościele parafialnym w Pogwizdowie. Imię Lotników Polskich nosi też Zespół Szkół Gminnych w Nieszkowicach Wielkich, a 15 sierpnia 2006 r. przy okazji promocji książki "Powietrzna walka nad Bochnią" zorganizowano I Rajd Pamięci Lotników.






123 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

댓글


bottom of page