top of page

XII Spotkanie Lotnicze "Candie"

26 grudnia 1944 r. – Kraków-Kliny Zacisze –awaryjne lądowanie samolotu 15 Armii Sił Powietrznych USAF – Latającej Fortecy B-17 o imieniu własnym „Candie”. Błękitna wstęga „Zakopianki” otwiera nam drogę do wszystkich gór Europy. W Krakowie na samym początku naszej wyprawy, mijając kościół na Górze Borkowskiej, nie przypuszczamy, że na przedpolu znajdującego się nieopodal fortu Borek 52 w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia 26 grudnia 1944 r. lądował awaryjnie amerykański bombowiec B-17 o imieniu własnym „Candie” z 10-osobową załogą. Dzięki badaniom archiwalnym podjętym przez Szymona Serwatkę – współtwórcę AMIAP (Aircraft Missing In Action Project) – z Agencją Badań Historii Sił Powietrznych USA ustalono, że samolot należał do 352 Dywizjonu 301 Grupy Bombowej 5 Skrzydła Bombowego 15 Armii Powietrznej USAF i brał udział w nalocie na zakłady chemiczne w Blachowni Śląskiej. Po wykonaniu zadania maszyna została ostrzelana nad celem. Uszkodzenia silników były na tyle duże, że powrót na lotnisko we Włoszech mógł być niemożliwy. Pilot Harry Filer podjął decyzję lotu na najbliższe, sowieckie lotnisko. W okolicach Krakowa samolot został ostrzelany z niemieckiego Flakzugu (kolejowej platformy przeciwlotniczej). Uszkodzenia powstałe w wyniku celnego ostrzału nie pozwoliły na kontynuowanie lotu. Pilot ocalił życie załogi przez wykonanie awaryjnego lądowania na równi ogniowej fortu Borek 52, zatrzymując się na skraju głębokiej fosy. Pierwszymi ludźmi, którzy dotarli do samolotu, były dzieci z okolicznych domów. Tadeusz Zaraska – mieszkaniec Kobierzyna – wspomina, że pamięta amerykańskich lotników, dopalające się resztki map i dokumentów oraz jakieś zniszczone urządzenia (prawdopodobnie celownik Nordena). Ktoś wziął kurtkę, dzieci dostały konserwy i pomarańcze. Po krótkim czasie jednak zrobiło się groźnie. Pod wrak podjechał niemiecki patrol wojskowy. Dość prymitywny dowódca zatrzymał załogę „Candie” i zorientował się, że jeden z nich jest Żydem. Niemiec chciał go zastrzelić, ale załoga stanęła w obronie kolegi, a dowódca oświadczył, że oddadzą się tylko w ręce patrolu Luftwaffe. Po chwili na przedpolu fortu pojawił się patrol Luftwaffe i załoga „Candie” zgodnie z zasadami konwencji została wzięta do niewoli i przewieziona do pomieszczeń Lotniska Rakowice. Armia Krajowa przygotowywała odbicie lotników, które miało odbyć się w noc sylwestrową 1944 r., jednak aresztowani zostali wcześniej wywiezieni do obozu dla lotników alianckich w Oberursel koło Frankfurtu. Cała załoga w obozie doczekała końca wojny.


W związku z otrzymaniem przez Prezesa Krakowskiego Klubu Seniorów Lotnictwa, Leszka MAŃKOWSKIEGO, osobistego zaproszenia przez „Centrum Kultury Podgórza – Fort Borek”, do wzięcia udziału w uczestniczeniu w obchodach XII Spotkania Lotniczego „Candie”, Zarząd Krakowskiego Klubu Seniorów Lotnictwa, do roli oficjalnego reprezentowania w tym Spotkaniu, powołał przedstawicieli naszego Stowarzyszenia, członków Klubu:

Stanisławę KUJAWSKĄ oraz jej małżonka vice-prezesa Jana KUJAWSKIEGO.

Dnia 14 stycznia 2023, reprezentacja w wyżej wymienionym składzie, zarejestrowała się w recepcji „Centrum Kultury Podgórza” w FORT 52B, o godzinie 13:53.


PROGRAM ORAZ KRÓTKIE STRESZCZENIE OBCHODÓW:

14:00 – Zwiedzanie Fortu Borek z przewodnikiem

Z niewielkim opóźnieniem, około 14:15 do nielicznej grupy zaproszonych i oczekujących w holu gości, dołączył dr Krzysztof WIELGUS, członek Komisji Architektury Militarnej Polskiego Komitetu Narodowego ICOMS.

W trakcie ceremonii przywitania, dr Krzysztof WIELGUS, przedstawił się i personalnie przedstawił ogółowi zaproszonych gości z Imienia i Nazwiska oraz kogo reprezentują. Ze szczególnym uwzględnieniem, przedstawił zebranym konserwatora zabytków, architektów, przedstawicieli inwestora oraz osób zaangażowanych w proces rekonstrukcji i transformacji obiektu FORT 52B.

I żałuję, że nazwiska te – nie utrwaliły mi się…

Po zakończeniu części powitalnej, dr Wielgus, przystąpił płynnie do opisu prac nad odbudową Fortu, poświęcając bardzo dużo uwagi na rozwiązania adaptacyjne oraz technologiczne uwzględniające przy tym wymogi konserwatorskie zabytków i trudności z odtworzeniem dziewiętnastowiecznych systemów irygacyjnych i odwadniających konstrukcję, z której przemożna część pozostaje pod ziemią, a na niej rośnie trawa i drzewa samosiejki.

Samo tylko zwiedzanie Fortu, które odbywało się w cyklach kilkunastominutowych przestojów, bez możliwości chwilowego spoczynku w pozycji siedzącej, nie pozostawało bez znaczenia dla wielu. Rekompensatą jednak za to, była nadzwyczajnie ciekawa narracja dr Wielgusa, który całkowicie zadziwia i zachwyca jego niespotykaną wiedzą i nadspodziewanym krasomówstwem, przeplatanym legendami, przypowieściami, oddając przy tym ducha tamtych czasów i ludzi. Zwracając uwagę na unikatowe rozwiązania konstrukcji tamtej epoki, zadziwiającą osobistą charyzmą narratora - uprzyjemniał nam czas wspólnej wycieczki przez historię.

Jednakowoż, kiedy wyszliśmy już na wały, z których roztaczał się rozległy horyzont i ujrzeliśmy miejsce przyziemienia „Candie” poczułem, że już nie podołam dalszym wędrówkom przez program. Musiałem usiąść…

O godzinie 16:40 wypiliśmy kawę i o 17:15 ruszyliśmy w drogę do domu.

I o ile w ten sposób, straciliśmy przyjemność z podziwiania wernisażu wystawy „Lotnicze ślady w Karpatach”, nie uczestniczyliśmy też w „Koncercie muzyki swingowej…” i już zupełnie nie mogliśmy uczestniczyć w „...spotkaniu badaczy i miłośników lotniczej historii i archeologii…”, to do domu wróciliśmy o godzinie 18.07, kończąc w ten sposób naszą Misję i dzień pełen wrażeń…

Opracował: Jan Andrzej Kujawski - KKSL















58 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Komentarze


bottom of page